Tartak, Roger Waters i okresy warunkowe.
Dwa tygodnie urlopu minęło niepostrzeżenie i mimo, iż obiecałam sobie całkowicie wyłączyć się zawodowo nie obyło się bez akcentów językowych 🙂 Tym razem to mój syn zmobilizował mnie do nauki i dzięki niemu nareszcie udało mi się zapamiętać jak jest tartak i kamieniołom po angielsku (tartak – sawmill, kamieniołom – quarry). Czasem tak mam, że napotykając różne nieoczywiste rzeczy na swojej drodze zdaję sobie sprawę, że nie znam angielskiego odpowiednika. I co roku przemierzając Polskę wzdłuż i wszerz przypominam sobie, że dalej nie wiem jak powiedzieć “tartak” po angielsku. Tego roku było podobnie, z taką tylko różnicą, że tym razem gdy już sprawdziłam (po raz setny) w słowniku oba słowa, powiedziałam na głos, że nie mogę ich zapamiętać, mój syn wziął sprawę w swoje ręce i do końca podróży miałam już “przekichane” 😉 Z częstotliwością mniej więcej co 10 minut pytał mnie “Mamo, jak jest tartak?” No i dzięki niemu w końcu udało mi się zapamiętać te w sumie mało potrzebne słowa. Następny test – w wakacje przyszłego roku.
Roger Waters też po części przyczynił się do mojego braku asertywności, jeśli chodzi o zerwanie z pracą na czas urlopu. Pewnego romantycznego wieczoru siedząc sobie przed kominkiem z lampką wina słuchaliśmy świeżo zakupionej płyty Is this the life we really want? Ja prócz delektowania się muzyką, zachwycam się zazwyczaj słowami (słowa piosenki po angielsku to lyrics) i tak w trakcie utworu Deja Vu, mówię do męża “Ta piosenka świetnie nadawałaby się do poćwiczenia okresów warunkowych”. Reakcja mojego męża mogła być tylko jedna: “Ty to zawsze w pracy…” 😀
No i stało się – urlop dobiegł końca, trzy szczyty Beskidu Śląskiego zdobyte (uwielbiam te klimaty), a ja z chęcią wracam do moich uczniów.
Jeden komentarz
Pingback: