Jeśli chcesz by Twoje dziecko mówiło po angielsku, nie posyłaj go na korepetycje.

Rok szkolny zbliża się ku końcowi. Niektórzy z Was już planują kolejny i coraz częściej zastanawiacie się nad tym, czy nie posłać swojej pociechy na korepetycje. Bo przecież wszyscy chodzą… Warto jednak przemyśleć sprawę i zadać sobie pytanie w jakim celu Wasze dziecko ma uczęszczać na takie zajęcia.

Jeśli chcesz by Twoje dziecko MÓWIŁO po angielsku, nie posyłaj go na korepetycje.

Pewnie podetnę gałąź, na której siedzę tym stwierdzeniem, bo przecież zajęcia 1 on 1 to moja działka, jednak uczę głównie dorosłych i (z paroma małymi wyjątkami) nie zajmuję się udzielaniem korepetycji.

Zapytacie – Dlaczego? Przecież od tego są nauczyciele…

Może narażę się kolegom po fachu, ale moim zdaniem korepetycje z języka nie mają najmniejszego sensu. Jeśli posyłasz dziecko na lekcje zadaj sobie pytanie w jakim celu to robisz. Jeśli chcesz tylko, by dziecko miało lepszą ocenę w szkole, to jest to najzwyczajniejsza strata pieniędzy. Lepsza ocena w tym przypadku często nie jest odzwierciedleniem wiedzy ucznia. Jest ona efektem pomocy udzielonej w odrobieniu zadania, przygotowaniu do testu itp. W takiej sytuacji rodzic jest zadowolony, bo wydaje mu się, że lekcje przynoszą efekt, jednak z doświadczenia wiem, że na dłuższą metę taka nauka nie daje wymiernych rezultatów.

Jeśli chcesz by Twoje dziecko MÓWIŁO po angielsku, poślij je na lekcje.

Niech to będą lekcje żywego języka, niech uczy się słuchać, mówić, a nie przygotowuje do kartkówek i sprawdzianów. Warto na początku współpracy z lektorem ustalić jaki macie cel. I rzeczywiście może zdarzyć się, że ktoś ma problemy i potrzebuje pomocy, jednak w większości przypadków lepszym rozwiązaniem jest zapomnienie o szkolnym programie i podążanie wyznaczoną przez nauczyciela ścieżką – oczywiście jeśli jest ona odpowiednio zaplanowana i przygotowana.

Nie zrozumcie mnie źle. Ja nie neguję sensu istnienia korepetycji. Są sytuacje kiedy dziecko naprawdę potrzebuje pomocy, jednak musicie sobie zdawać sprawę z tego, że taki tok zajęć nie ma nic wspólnego z prawdziwym nauczaniem i nie przyniesie wymiernego efektu w postaci płynności językowej.

Jeśli chcecie upiec dwie pieczenie naraz, idealnym rozwiązaniem będą np. dwie lekcje tygodniowo – jedna poświęcona pomocy “szkolnej” a druga skierowana stricte na naukę języka przydatnego w życiu codziennym.

20%

zniżki na zakup książki

PHRASAL VERBS ALL YEAR ROUND 🎁

Zapisz się, by otrzymać kod rabatowy

na zakupy w moim sklepie

I don’t spam!

WANT MORE?

Zapisz się, by otrzymać lekcję

Obiecuję nie spamować! 🙂

2 komentarze

  • tikitiki

    Zgadzam się, jeśli dziecko jest zdolne, chętne do nauki i radzi sobie w szkole. Dość często rodzice szukają korków dla dzieciaków, które sobie nie radzą.

    • English teacher

      W sumie, jakby na to nie patrzeć, w takim celu zostały stworzone korepetycje. 🙂 Rzecz w tym, że rodzice spodziewają się, że dziecko chodząc na takie zajęcia po roku będzie sobie świetnie radziło na wakacjach za granicą, a prawda jest taka, że odrabianie z dzieckiem zadania domowego niewiele ma wspólnego z prawdziwą nauką języka…

Zostaw komentarz. Chętnie poczytam :)